Pop, rock, elektronika, poezja śpiewana, piosenka aktorska - ciężko nas sklasyfikować. Lubimy niebanalne teksty i chwytliwe melodie. W 2020 roku ukazała się nasza debiutancka płyta „Tu”, wydana pod szyldem SP Records. Promujące album single „Dom” czy "Za tysiąc lat" dotarły na szczyty wielu notowań, m.in. kultowej Listy Przebojów Trójki. Obecnie pracujemy nad drugim krążkiem, nowe single wkrótce! Wpadnij na chwilę do naszego świata, do zobaczenia na koncercie!
(Adam Mortas)
Zbudowaliśmy dom
Bez drzwi i okien
Mieszkamy tam
Na przekór sobie
W jednym pokoju ja
W drugim ty jesteś
I nie wiem jak
Zbudować przejście
Próbowałem wiele razy
Ale projekt nam się zgubił
Kiedy burzysz mur
Ja buduję drugi
Próbowałem wiele razy
Ale projekt nam się zgubił
Kiedy burzę mur
Ty budujesz drugi
Próbuję dać ci znać
Gdzie się spotkamy
Nie słyszysz mnie
Zza grubej ściany
I boję się że to
Nasze staranie
Zburzy nasz dom
Ściana zostanie
Próbowałem wiele razy
Ale projekt nam się zgubił
Kiedy burzysz mur
Ja buduję drugi
Próbowałem wiele razy
Ale projekt nam się zgubił
Kiedy burzę mur
Ty budujesz drugi
(Adam Mortas)
Zobacz śmieje się z nas już pół miasta
My
Znów w milczeniu kończymy śniadanie
Nasza więź chociaż krucha to ciasna
Dziś
Coraz mocniej uciska nam krtanie
Jeśli znów postanowię
Zmieścić cię w chłodnym słowie
Nie zapomnij zakryć mi ust
Bo w tych kilku literach
Treść się żadna zawiera
Ale ranić potrafią jak nóż
Jeśli pośród chaosu
Spojrzysz na mnie w ten sposób
Nie zapomnij zasłonić mi oczu
Bo gdy zza ściany źrenic
Nie zobaczę nadziei
To już nic nie jest w stanie nam pomóc
Wiem granice stawiałem wciąż dalej
Ty
Też nie chciałaś pozostać mi dłużną
Lecz gdy nie dostrzeżemy już granic
Wiem
Wtedy walczyć zaczniemy na próżno
Jeśli znów postanowię
Zmieścić Cię w chłodnym słowie
Nie zapomnij zakryć mi ust
Bo w tych kilku literach
Treść się żadna zawiera
Ale ranić potrafią jak nóż
Jeśli pośród chaosu
Spojrzysz na mnie w ten sposób
Nie zapomnij zasłonić mi oczu
Bo gdy zza ściany źrenic
Nie zobaczę nadziei
To już nic nie jest w stanie nam pomóc
(Adam Mortas/Michał Korpecki)
Zaufam przedostatni raz
Milionom pustych słów
Choć nie wiem jeszcze o co gram
Przegrywam z tobą znów
Nadpalony gaszę most
Próbując kupić czas
Zamilknę nim podniosę głos
Ten przedostatni raz
Jutro znikniesz bez słów
By pojutrze wrócić tu
Na jeden dzień nie stracę nic
Poza wszystkim
Za twoje szczęście na dobry sen
Wypiję trochę za dużo wiem
Wyślę dobranoc przedostatni raz
Gdy jutro lub za kilka lat
Zapytam kim on jest
Ze wszystkim przedostatni raz
Oswoję się jak pies
Jutro znikniesz bez słów
By pojutrze wrócić tu
Na jeden dzień nie stracę nic
Poza wszystkim
Za twoje szczęście na dobry sen
Wypiję trochę za dużo wiem
Wyślę dobranoc przedostatni raz
(Michał Korpecki)
Jestem lasem który posadziłaś w szkle
Zamiast piąć się w górę w sobie kulę się
Chronisz mnie od wiatru słońcem karmisz mnie
Paląc liście w koronach nawet nie wiesz jak ciemno jest
Na dnie
Na dnie
Na dnie
Na dnie
Posadziłaś kwiaty dbasz o każdy liść
Chociaż widzisz wszystko nie rozumiesz nic
Nie potrafię rozbić twoich szklanych ścian
Stłucz je zanim wyschną drzewa zwiędną kwiaty
I zostanie tylko piach
Na dnie
Na dnie
Na dnie
Na dnie
(Adam Mortas)
Mówisz że mogę powiedzieć co zechcę
Gdy przedtem zapytam czy mogę
Mówisz że mogę iść tam gdzie mnie niesie
Choć dajesz mi krzyżyk na drogę
Mówisz że mogę zaśpiewać o wszystkim
Gdy wszystko jest tym co ty lubisz
Mówisz że każdy jest równy i bliski
Gdy każdy to ktoś z twoich ludzi
W betonie my toniemy toniemy toniemy toniemy
To nie my
Mówisz że mogę się kochać z kim zechcę
Lecz tak by się nikt nie dowiedział
Mówisz że ona jest wolna jak nigdy
Gdy hieny zżerają Niedźwiedzia
W betonie my toniemy toniemy toniemy toniemy
To nie my
Pytam czy umiesz z tym zasnąć spokojnie
I spojrzeć na siebie nad ranem
Mówisz że umiesz i nawet nie boli
Gdy zdejmie się lustro ze ściany
W betonie my toniemy toniemy toniemy toniemy
To nie my
(Adam Mortas/Michał Korpecki)
Zabrałaś mi świat mój piękny świat
W którym zostawiony byłem tylko sobie sam
W którym ból smutek szczęście to mina
A jeśli chcesz płakać to idziesz do kina
Zabrałaś mi świat porządny świat
W którym ułożyłem sobie wszystko według dat
W każdy dzień o każdej godzinie
Wiedziałem co jest co przetrwa co minie
Zabrałaś mi świat w którym tylko ja
Liczyłem się dla mnie i tylko dla mnie
A inni ludzie spotkani po drodze
To ślady po butach na czystej podłodze
Zabrałaś mi świat racjonalny świat
W którym sam planowałem w którą stronę iść
Nigdy nie było mi lepiej i gorzej niż dziś
Za tysiąc lat i jeden dzień
Powiem ci wprost to co powiedzieć chcę
Za tysiąc lat
Lecz wiem że znów braknie mi słów
Zabrałaś mi świat spokojny świat
Który nigdy nie pytał czy czegoś mi brak
Dla kogo podnoszę się z łóżka co rano
I biegnę powtarzać codziennie to samo
Zabrałaś mi świat mój własny świat
W którym nic nie dzieliłem nigdy przez dwa
Każda myśl miała swoje miejsce w mojej głowie
Teraz nawet najprostsze oddają je tobie
Zabrałaś mi świat cudowny świat
W którym zawsze wiedziałem po co gdzie i jak
I nie miało to dla mnie znaczenia
Że byłaś teraz cię nie ma
Zabrałaś mi świat mój prosty świat
W którym sam planowałem spokojne swoje sny
Nigdy nie było mi lepiej i gorzej niż dziś
Za tysiąc lat i jeden dzień
Powiem ci wprost to co powiedzieć chcę
Za tysiąc lat
Lecz wiem że znów braknie mi słów
Zabrałaś mi świat oto bilans twojej gry
Zaczynam widzieć wszystko jak ty
W samotności było mi najraźniej
Teraz na wiele spraw patrzę zbyt poważnie
Wraz z księżycem co rano chodzę spać
Raz mam dziesięć raz pięćdziesiąt lat
Wciąż przez palce przepuszczam dni
A ty
Nie przejmuj się jutro może mi przejść
Ale jeśli pomyślisz że mamy sens
Pośród miliona szansa jedna
Może wcale nie byłaś pewna
W miejscu stój ile w nogach sił
Może tak po prostu powiedziałaś mi
Może walczysz z własnym sumieniem
Może nie wiesz
(Adam Mortas)
Lubię gdy czasem spytasz co się u mnie dzieje
A ja odpowiem jeszcze krócej niż potrafię
Lubię gdy twe spojrzenie daje mi nadzieję
Lecz gdy odwracasz głowę wtedy już ją tracę
Lubię gdy czasem zdarzy ci się usiąść blisko
A ja odsunę się nim zdążysz zauważyć
Lecz nawet jeśli pęknę w żart obrócę wszystko
O ile znajdę w sobie dość odwagi
Już prawie ranek ale wiem
Dziś nie zasnę
Choć bez przerwy tego staram się nauczyć
Bo nawet jeśli kiedyś zamknąłbym cię w klatce
Wciąż bym się bał że ktoś ma
Drugą parę kluczy
Lubię gdy czasem spytasz co się u mnie dzieje
A ja odpowiem jeszcze krócej niż potrafię
Lubię gdy twe spojrzenie daje mi nadzieję
Lecz gdy odwracasz głowę wtedy już ją tracę
Już prawie ranek ale wiem
Dziś nie zasnę
Choć bez przerwy tego staram się nauczyć
Bo nawet jeśli kiedyś zamknąłbym cię w klatce
Wciąż bym się bał że ktoś ma
Drugą parę kluczy
Już prawie ranek ale wiem
Wciąż bym się bał że ktoś ma
Drugą parę kluczy
(Michał Korpecki/Adam Mortas)
Zostawiłaś mi kubek letniej kawy
Uchylone drzwi niedomknięte sprawy
Wspólne przyszłe dni rysowałem w głowie
Strawił każdy z nich słów twych chłodnych płomień
Czekając na coś co nigdy się nie stanie
Gdy każdy dzień wypala znamię
Czasami bierność boli bardziej niż rozstanie
Życia nie uczysz się na pamięć
Uprzątnąłem strych z wszystkich starych śmieci
Nie ma tam już nic prócz pajęczych sieci
Tylko w kącie gdzieś czeka bagaż wspomnień
By otworzyć się gdy zadzwonisz do mnie
I czekam na coś co nigdy się nie stanie
A każdy dzień wypala znamię
Czasami miłość boli bardziej niż rozstanie
Życia nie uczysz się na pamięć
Zostawiłaś mi kubek letniej kawy
(Adam Mortas)
Tu pod obcym niebem
Modlę się do ciebie
Pilnuję ognia świeczki by
Nie zgasła już ostatnia z nich
Z każdym niepotrzebnym dniem
Choć nie chcę zapominam cię
W tym labiryncie zdarzeń
Kto drogę ci pokaże
Kto zaprowadzi tam gdzie chcesz
Ja sam już pogubiłem się
Z każdym niepotrzebnym dniem
Choć nie chcę zapominam cię
Bez pustych słów podarków
W kawiarni w lunaparku
W siódmym niebie albo tu
Ja wiem znajdziemy siebie znów
Znajdziemy siebie znów
Już gaśnie wątły płomień
Powoli znikasz sobie
A ja wraz z nim ulatniam się
Choć tak naprawdę nie ma mnie
(Adam Mortas)
Pierwsze spotkanie podróż w nieznane
Nie bój się
Zostań kochanie nic się nie stanie
Przecież wiesz
Nie uciekaj inny mam plan na dziś
Dziś jest pięknie jutro nam będzie wstyd
Nie ufaj mi
Noc znów z nas drwi
Ja zaufałem jej już sam
Nie ufaj nam
Niebo przed deszczem daj mi dzień jeszcze
Może trzy
Czas leczy rany pora na zmiany
Wybacz mi
Nie nalegaj inny mam plan na dziś
Może przyjdę nim znowu wstanie świt
Nie ufaj mi
Noc znów z nas drwi
Ja zaufałem jej już sam
Nie ufaj nam